Poruszałam się bezszelestnie. Wysilałam wszystkie zmysły szukając
potencjalnej ofiary. Żołądek ścisnął mi się z głodu. Zatrzymałam się
nasłuchując. Niedaleko coś zaszeleściło. Ruszyłam w tamtą stronę w
nadziei, że to jakieś większe zwierzę.
Ale im bliżej byłam, tym większe miałam wrażenie, że to co wyczułam nie było zwierzęciem. A właściwie nie do końca...
Znowu szelest, tym razem bliżej. Tuż przy mnie. Schowałam się za
drzewem. Zobaczyłam zarys postaci. Skoczyłam na nią. Przycisnęłam ją do
ziemi i zamarłam.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz